środa, 22 marca 2017

KKNP: Tony Hawk's Pro Skater (recenzja)



Nie wiem jak to jest z grami. Czy gracze mają jak kinomanii że nie sięgną po sequel/remake póki nie rozprawią się z pierwszą wersją albo chociaż posiadają głęboką potrzebę zwiedzenia korzeni danej serii? Ja zawsze tak miałem z filmami i to przeszło na gry. Do teraz czuję że mam coś na sumieniu, dosłownie że kogoś okradłem, z tegoż powodu że obejrzałem "Vanilla Sky" nim trafiłem na oryginalne "Otwórz oczy". Z takim podejściem od dawna ciążyło na mnie też świadomość że jako fan serii Tony Hawk's Pro Skater nie mogłem rozpocząć z nią przygody od pierwszej odsłony. Powód: nigdy nie wyszła na PC. Ale jako iż uzbroiłem się w PS3, mogłem w końcu zmyć swoją winę, wszystko naprawić, wszakże gry z PSX on odtwarza. Gdy tylko w me ręce trafiła płyta z wydanym w 1999 roku, oryginalnym THPSem, rzuciłem dosłownie wszystko (aktualnie nieukończone gry, filmy, rozpoczęte teksty, potrzebę snu, rozważałem nawet urlop na żądanie) i zasiadłem przed konsolą. 


Jeśli ktoś nie miał styczności z serią firmowaną nazwiskiem Tony'ego Hawka, to informuję że mamy do czynienia z symulatorem jazdy na deskorolce. Takim mało realistycznym, ale za to niesamowicie grywalnym. Zadaniem gracza jest wybór zawodnika i wykonywanie poszczególnych zadań, które owocują lepszymi statystykami (zwiększającymi nasze umiejętności), nowymi wzorami deskorolek i możliwością przejścia do kolejnych etapów. Postawione cele uzyskujemy dzięki wykonywaniu tricków. Każda kombinacja jest punktowana, najczęściej więc naszym zadaniem jest zrobienie  najtrudniejszych ewolucji i sprawne ich połączenie. Ale nie tylko... W omawianej grze mamy 9 plansz. 6 z nich zawiera 5 zadań, zaś pozostałe stanowią "turnieje", gdzie wykonywane triki są punktowane przez sędziów, zaś wywrotki zaniżają ich ocenę ogólną.

Jako osoba zaznajomiona z serią myślałem iż ukończenie "kariery" pierwszą postacią to będzie kaszka z mleczkiem. Nie mogłem się bardziej pomylić. Jakieś 20 godzin zajęło mi podołanie temu wyzwaniu, a po dziś dzień jeszcze nie udało mi się "przejść" wszystkich postaci. Zacząć muszę od w sumie fajnej rzeczy, że musiałem uczyć się tej gry od nowa. Dotąd grałem na klawiaturze, a gdy w ruch poszedł pad, musiałem się przyzwyczajać. Myliłem klawisze, mało płynnie łączyłem kombinacje, nie potrafiłem opanować w gruncie rzeczy prostego sterowania... Dopiero po czasie się wczułem, ale i tak nie było łatwo. Pierwsza odsłona w ogóle nie ma tricków typu "manual" ani przycisku "revert". To sprawia iż musiałem opracować nowe taktyki zdobywania punktów, na starym systemie. A mówię o tym wszystkim jako o pozytywie, bo czułem jakbym pierwszy raz zetknął się z tą grą. To prawdziwa podróż do przeszłości. 

Jeśli chodzi o ubogi zasób zadań, to faktycznie nieco denerwowało. W kontynuacjach trzeba było wykonać 9 wyzwań na każdej miejscówce. Tutaj jest ich tylko 5 i na każdej mapie polegają w gruncie rzeczy na tym samym. Zawsze musimy osiągnąć określone wyniki, zawsze musimy dotrzeć w trudno dostępne miejsce by znaleźć "ukrytą taśmę", za każdym razem kolekcjonujemy literki tworzące wyraz "Skate". Pozornie różniącą się od reszt misją jest znalezienie przedmiotów właściwych specyfice levelu, ale to też typowe dla serii "poszukanie", niewiele różne zbieraniu literek. Kreatywnie zostało obmyślone tylko w "Downhill Jam" gdzie mamy odkręcić 5 zaworów na tamie, by ją zalać, a każdy z nich znajduje się na innej powierzchni. W pozostałych przypadkach mam wrażenie że pomysłowości w zadaniach nie ma wiele. Choć trzeba przyznać, samo nabijanie punktów jest frajdodajne. 

Jeśli chodzi o mapy jakie mamy do dyspozycji, to niestety zdążyłem znaczną większość poznać wcześniej, obcując z kolejnymi odsłonami serii. Następne części zawierały mapy znane z pierwszej części jako nagrody za kilkukrotne ukończenie rozgrywki. Tylko jedną z nich miałem okazję odkryć pierwszy raz. Było to San Francisco. Co prawda miała ona swój odpowiednik w IV odsłonie cyklu, ale znacznie różniący się od tego który tu dostałem. Strasznie fajnie było odkrywać zupełnie nowy etap od samego początku. Co zaś się tyczy reszty map, tutaj nie sugerujcie się tym iż to pierwsza odsłona cyklu. Są one zaprojektowane ze sporą dbałością, umożliwiają mnóstwo kombinacji, jest też dużo sekretów. Owszem, być może gdyby znalazły się w kolejnych odsłonach, w których można więcej trików, wydawałyby się małe. Ale tutaj idealnie wpasowują się w tryb rozgrywki. Do tego minie sporo czasu nim dostaniecie się w każde miejsce w jakie nam udostępniono. Choćby były to puste pokoje w wieżowcach Minneapolis czy dachy budynków szkolnych w drugim etapie, samo zwiedzenie ich wszystkich jest wyzwaniem. Najciekawszą mapą wydaje się wspomniane San Francisco. Największy problem mam z Downhill Jamem, który mimo najciekawszych zadań, jest również niezwykle irytującym miejscem przez wzgląd na nierówności terenu. W kolejnych odsłonach cyklu zresztą zrezygnowano z etapów tego typu gdyż znacznie komplikują zabawę.

Nie potrafię powiedzieć czy grafika jaką tu zastaniemy jest dostatecznie dobra jak na swoje czasy. Za to muzyka jest jak zwykle w tej serii super. Trzeba tylko nadmienić iż nie za wiele tych kawałków. Moja wersja według Wikipedii winna zawierać 13 utworów. Jak odsłuchuję soundtrack na youtube to słyszałem tylko 8 z nich. Nie wiem czy mam jakiś błąd, czy chodzi o to iż niektóre utwory usłyszymy jedynie w odblokowanych filmikach. Faktem jest jednak iż przy tak skromnej playliście po czasie będziemy mieć jej dosyć. "Superman" zespołu Goldfinger wywołuje we mnie wręcz obrzydzenie, chyba ze 100 razy go już słyszałem. Po pierwszym ukończeniu gry szybko zamieniłem ścieżkę dźwiękową na słuchanie audiobooków.

Obecnie, gdy to piszę nabiłem maksymalne statystyki 8 postaciom. Zostało mi jeszcze 3. Nadal potrafię zaskoczyć się kolejnymi możliwościami miejscówek jakie mi zaoferowano. Żałuję że jak w drugiej części nie ma dodatkowego zadania wyszukiwania wszystkich "gapów", bo miałbym jeszcze jedną zabawę. Faktem jest jednak, iż mimo wad, niedostatków, ewidentnych błędów (czasami zapadałem się w tekstury) to niesamowicie grywalna rzecz. Nie dziwię się że twórcy osiągnęli wielki sukces. THPS to trwała podstawa do arcydzieła jakim był THPS2. A zarazem samodzielnie jest to bardzo dobra gra. Rzecz dla której warto było czasami iść do pracy niewyspanym.

wtorek, 21 marca 2017

Krew kapie na pada (intro)




Jakby zacząć... A, wiem... 19 października 2015 roku udostępniłem komentarz na filmwebie pod grą "The Mist" mówiący "Nie grywam w gry, ale oglądałem gameplay" w ten sposób roszcząc sobie prawa do oceny powyższego tytułu bez "przechodzenia" go. To wywołało odzew znajomych graczy, jakoby ta ocena była nieuczciwa. Ja jednak miałem w głębokim poważaniu ich zdanie, zupełnie nie szanując dość słusznej postawy oponentów. Nie rozumiałem wtedy jeszcze tego co dziś, czyli że gry komputerowe to sztuka równie ambitna co kino czy książka. Co zmieniło mój pogląd? Film oczywiście. O to jak pięknie jedna forma uczy akceptacji względem drugiej. 7 lutego 2016 roku obejrzałem na portalu Mubi obraz "Indie Game the Movie". Ten dokument opowiadał o trzech niezależnych autorach gier, którzy poprzez gameplay starają się przekazać coś czego żadne inne medium nie byłoby w stanie. Zwłaszcza urzekła mnie historia Edmunda McMillena, człowieka który poprzez zwykłą platformówkę opowiada o swoim związku, czyli rzeczy którą sam uważa za najważniejszą w całym swoim życiu. Tak w prosty sposób zdałem sobie sprawę iż coś z czym miałem do czynienia, a co dawno temu odrzuciłem uznawszy za płytkie, niekoniecznie takie jest.


Sednem moich wywodów jest wiadomość iż zdecydowałem się od czasu do czasu umieszczać na blogu recenzje gier. A powodem ku temu jest obecność nowego sprzętu, przez który oszalałem. Niespełna miesiąc od zakupu zredukowałem wyjścia z domu, oglądam trzy razy mniej filmów, piszę także rzadziej. Jednak nie żałuję. Rzeczony sprzęt to używane PS3 które widzicie na powyższym zdjęciu w towarzystwie piwka. Zdecydowanie urozmaiciło mój świat, choć jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego iż jest to także "czasożerna" rozrywka.

Zacznijmy od tego dlaczego kupiłem Play Station. Polać temu kto zrozumie moją logikę. Otóż, ostatnio zajmuję się tworzeniem dla społeczności Alternatywny Top 100 mini rankingów adaptacji książkowych. Na podstawie posiadanych danych układam kolejno ekranizacje danego pisarza od najlepszych do najgorszych. Podróż w poszukiwaniu danych źródłowych na temat kolejnych autorów książek uświadomiła mi że chciałbym czytać dużo więcej, niż dotychczas, I w tym celu kupiłem konsolę :D Dobra, dobra, już wyjaśniam... Chodzi o to iż ja preferuję generalnie audiobooki, ale ja muszę coś jednocześnie robić gdy ich słucham, bo inaczej się rozpraszam. Co robić podczas słuchania najlepiej? Jeździć na rowerze, sprzątać, biegać, a także... grać.

Oczywiście to co piszę w pierwszym akapicie tnie się nieco z tym co piszę w trzecim, wszakże jak obcować z dziełem odbierając mu istotną część którą stanowi dźwięk? A no nie da rady, więc szybko się przekonałem iż nie podczas każdej gry sobie posłucham książki. Jednak w niektórych przypadkach można. Choćby podczas zwiedzania miasta grając w GTA IV, albo gdy mi się znudzi soundtrack w kolejnych częściach gier sygnowanych nazwiskiem Tony'ego Hawka, ale już "The Last of Us" czy "Silient Hill" będę ogrywał z dźwiękiem oryginalnym.

Jeszcze wspomnę iż nie odkrywam świata gier, a już miałem z nim do czynienia. Gdzieś między 12 a 16 rokiem życia, gdy nie miałem jeszcze internetu. Wtedy mój świat kultury stanowiły w dużej mierze książki z 4 bibliotek do których byłem zapisany, filmy z telewizji i wypożyczalni oraz właśnie gry. Nieograniczony dostęp do sieci sprawił iż zupełnie zapomniałem o stosie CD-Actionów zalegających na biurku. Teraz wraca mi zajawka, wraz z nią także chęć poznania klasyki gier, a przede wszystkim świadomość iż to bardzo relaksująca rozrywka. Na strychu znalazłem stary skórzany fotel na którym dotąd spał mój kot. Zatachałem go do swojego pokoju. Nie ma to jak się w nim rozwalić, chwycić pada, odpalić płytę i po prostu wyłączyć się ze świata rzeczywistego.

niedziela, 19 marca 2017

Cinema Post Cast: Kto się boi Virginii Woolf?


W tym epizodzie naszego podcastu ja i Garret Reza przerabiamy klasykę. Na warsztat poszedł film "Kto się boi Virginii Woolf?" z 1966 roku. Czy na pewno uważamy ten tytuł za dzieło wybitne jak większość kinomanów? Jak oceniamy postaci? Między innymi te tematy roztrząsamy w poniższej audycji. Zapraszam do słuchania :)

POBIERZ

sobota, 11 marca 2017

Cinema Post Cast: Logan


W kolejnym epizodzie Cinema Post Castu wspólnie z Pikiem z blogu "PiQltura" i naszym gościem, Marcinem Grudziążem omawiamy film "Logan". Nie mam tym razem wiele do dodania w formie tekstowej. Podcast krótki (jak na podcast) i treściwy. Myślę że przekazaliśmy wszystko co chcieliśmy przekazać :)

POBIERZ

niedziela, 5 marca 2017

Cinema Post Cast: Black Mirror



Jakiś czas temu w ramach inicjatywy Cinema Post Cast zaczęliśmy omawiać z Grześkiem z blogu Piqltura serial "Black Mirror". W niniejszym wpisie przedstawiam wszystkie nasze podcasty o serialu. W każdej omawiamy poszczególne odcinki, a następnie w oddzielnej strefie spoilerowej analizujemy je ze szczegółami.Wrzucam od razu wszystkie 4 epizody naszych rozmów, będziecie mieć okazję przez 240 minut porównać swoje wrażenia za naszymi, bądź przez jakieś 120 (pozbawione spoilerów) dowiedzieć się które odcinki warto obaczyć, a które ominąć.

SEZON I

Spis treści:
00:00 - Wprowadzenie
09:00 - 01x01 The National Anthem
16:01 - 01x02 Fifteen Million Merits
23:54 - 01x03 The Entire History of You
33:46 - Podsumowanie
Strefa spoilerowa:
41:10 - Spoilery: The National Anthem
48:29 - Spoilery: Fifteen Million Merits
52:24 - Spoilery: The Entire History of You

POBIERZ

SEZON II

Spis Treści:
00:00 - Wprowadzenie
02:30 - 02x01 Be Right Back
10:33 - 02x02 White Bear
16:35 - 02x03 Waldo Moment
24:20 - White Christmas
30:33 - Podsumowanie
33:56 - Spoilery: Be Right Back
37:31 - Spoilery: White Bear
45:10 - Spoilery: Waldo Moment
47:16 - Spoilery: White Christmas


POBIERZ 


SEZON III, odcinki 1-3

Spis treści:
0:00 - Wstęp
6:52 - Nosedive
23:52 - Playtest
32:40 - Shut up and Dance
41:16 - Podsumowanie
42:16 - Spoilery: Nosedive

48:02 - Spoilery: Playtest
50:25 - Spoilery: Shut up and Dance

POBIERZ

  
SEZON III, odcinki 4-6

Spis treści: 
0:00 Wstęp 
2:31 San Junipero
9:41 Men Against Fire
15:53 Hated in the Nation
29:08 Podsumowanie sezonu i całego serialu
36:28 Spoilery: San Junipero
44:09 Spoilery: Men Against Fire
48:41 Spoilery: Hated in the Nation

POBIERZ