Grupka mieszczuchów wyjeżdża na wypoczynek do małej, leśnej miejscowości. A tam dopada ich banda kanibali i zaczyna się walka o życie.
Właśnie streściłem pół książki. Faktem jest że Ketchum nie odkrył Ameryki swoją powieścią. Korzystał z filmowych schematów, znanych choćby ze "Wzgórza mają oczy" czy "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną". Czymże więc wyróżnia się ten horror iż w roku wydania, to jest 1981, stał się w pewnych kręgach kultowy, a później doczekał się kilku reedycji oraz specjalnej wersji autorskiej? Ano tym czego wtedy filmy jeszcze nie potrafiły, choć nadchodząca premiera "Martwego zła" miała to zmienić. Ketchum pokazał iż w dziedzinie opisywania przemocy można pójść w przesadę, jednocześnie nie tracąc rozrywkowego charakteru opowieści.
W "Poza sezonem" ciała są rozrywane, jedzone, gotowane, gwałcone, przypalane, szatkowane, dziurawione... Autor nie cacka się z czytelnikiem i literaturę grozy pisze na podstawie książek kucharskim, tyle że używając mięsa ludzkiego. Robi to wszystko w o tyle szokujący sposób, że ta pornografia przemocy ma aspiracje do bycia czymś więcej, ale zupełnie tego nie chce. Twórca przez pierwsze 100 stron z uporem zarysowuje relacje między postaciami, po czym olewa zupełnie wątki obyczajowe stawiając na bezkompromisową sieczkę.
Nie jest to literatura zbyt subtelna, dająca do myślenia i tak dalej... To sprawnie napisany horror ekstremalny, czasami tak przesadzony i nielogiczny, że aż ma się go ochotę rzucić w kąt. Dobrze broni go jednak "posłowie". Ketchum wyjaśnia nam co chciał osiągnąć i jak wyglądała batalia z wydawcami. Przyznam iż jego motywacje rozumiem, a negocjacje z redaktorką-cenzorką uznaję za niesamowicie zabawne. Samo czytadło zaś jest w gruncie rzeczy jest bardzo "luźne" mimo olbrzymiej dawki okrucieństwa. To idealna lektura przed wyjazdem na wakacje ze znajomymi :D
PS. Co ciekawe powieść doczekała się kolejnych odsłon, a ostatnia z nich "The Woman" nawet ciekawego eksperymentu. Jack Ketchum z Lucky'iem McKee ją wspólnie napisali, jednocześnie kręcąc jej filmową adaptację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz